Dolina Baryczy i Stawy Milickie z zawałem w tle
To miał być zwyczajny, sobotni wyjazd 'za miasto’, coby zresetować łepetynę, dotlenić mózgowie i pospacerować na spokojnie w przyjemnych okolicznościach przyrody. Skończyło się takim kilometrażem, że miałam ochotę odrąbać sobie nogi, a po drodze zawał przeżywałam częściej niż sam Marian Paździoch. Ale po kolei.